Showing posts with label drewno. Show all posts
Showing posts with label drewno. Show all posts

Jak odnowić altanę #3? - drzwi, okiennice i malowanie kostki brukowej

Sunday, August 28, 2016

W poprzednim poście pokazywałam Wam altanę w środku i sporo osób pytało mnie o szerokie kadry. Nie mogłam ich jeszcze wtedy pokazać, bo niestety pewne elementy okiennic i drzwi były jeszcze kończone przed samym wyjazdem nad morze i zaraz po powrocie ;)

To był naprawdę długi projekt, którego efekt jest nie tylko wizualny ale również użytkowy, może nawet bardziej. W tym przypadku wymarzyłam sobie łamane okiennice oraz drzwi choć wydawało mi się, że zamocowanie obu może się nie udać. Zaczynając jednak od początku ...

Nie posiadam niestety zdjęcia, które pokazywałoby altanę w całości przed pierwszym malowaniem, które jak pamiętacie, odbyło się dwa lata temu, ale żeby zobaczyć całą bryłę, odsyłam tutaj. Jak widzicie, osłona w postaci kratownicy z listewek jest tylko od tyłu i częściowo po bokach a przód w całości był odkryty i jak się okazało, nie był to dobry pomysł. Przede wszystkim słońce, które praktycznie od południa uniemożliwiało korzystanie z tego miejsca w komfortowych warunkach. Próbowaliśmy używać wiklinowych rolet oraz zasłon ale oba rozwiązania nie sprawdzały się w pełni. Dodatkowo sprawiały też różnego rodzaju kłopoty jak np. podwiewanie rolet przez wiatr, moknięcie zasłon w nocy lub w dni deszczowe albo konieczność ich zdejmowania za każdym razem itp.

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

Za każdym razem kiedy słyszę od męża pozytywną odpowiedź na pytanie o kolejny pomysł, nie zastanawiam się nad tym z czym takie zmiany będą się wiązać, bo nie myślę technicznie a niestety niektóre projekty pociągają za sobą dodatkową pracę, czasami również dość żmudną lub skomplikowaną. Tak też było tym razem. 

Pierwszy problem, o którym w ogóle nie pomyślałam: rolety mogą być tylko tak wysokie aby mogły się otwierać pod zadaszeniem. OK, ale przecież muszą być do czegoś przymocowane zarówno górą jak i dołem po to aby wiatr ich nie wyrwał. Ups ... W tej sytuacji mąż postanowił wykonać mini kratownice z takich samych listewek i przymocować je górą, a potem do nich zamocować okiennice.

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

Na powyższych zdjęciach starałam się pokazać dokładnie jakich rodzajów zawiasów i rygli użyliśmy ale to nie koniec problemów. Drzwiczki ażurowe, które wykorzystaliśmy są powszechnie dostępne w marketach budowlanych lub w sieci ale nie zawsze rozmiary odpowiadają do otworów jakie posiadamy. Oczywiście na rynku są również dostępne wersje na zamówienie, wtedy robione są pod wymiar ale kosztują znacznie więcej. W naszym przypadku trzeba było prawie wszystkie zmniejszyć (mąż rozcina je bokiem, obcina poziome listewki a potem z powrotem mocuje listwę zewnętrzną).

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

altana ogrodowa

Wielkie donice wykonane lata temu z drewnianych beczek też trzeba było pomalować, poszły pod szary pędzel, w zasadzie metalowe obręcze lepiej wyglądałyby białe ale mąż się uparł, żeby zostawić czarne ;)

altana ogrodowa

Właśnie zauważyłam, że na zdjęciach widać metalowe nogi, które jeszcze nie są pomalowane, nic się nie ukryje ;) ale donoszę, że to nie jest nasza niedoróbka, będzie zrobione ;)

Widać też pomalowaną kostkę brukową, która jak pisałam wcześniej, była dość brzydka i poplamiona. Pierwszy raz spróbowaliśmy tej metody w ubiegłym roku kiedy odnawialiśmy domek drewniany dla dziewczynek i efekt bardzo nam się spodobał. 

Do pomalowania kostki używaliśmy tej samej emalii alkidowej, którą malowaliśmy drewniane elementy altany, ale rozcieńczyliśmy ją rozpuszczalnikiem w ilości 15%. Kostka w altanie została pomalowana tylko raz, bo uznaliśmy, że taki efekt nam w zupełności wystarcza ale pasek ciemniejszej szarości po zewnętrznej krawędzi oraz kostka ułożona na zewnątrz wokół donic i drzewka są pomalowane dwukrotnie.

kostka brukowana - malowanie

kostka brukowa - malowanie

kostka brukowa - malowanie

kostka brukowa - malowanie

Zapytacie czy było warto? Nawet w komentarzach zostało to zauważone, rzeczywiście prawie całe wakacje to trwało, ale powód był taki, że mąż zajmował się tym tylko popołudniami i w soboty kiedy czasami niestety padał deszcz a to oznaczało przerwę w pracach. Spędzamy tutaj każdą wolną chwilę i jesteśmy wszyscy ogromnie zadowoleni, że mamy to miejsce. Tutaj odpoczywamy, bawimy się, ja nawet posty dla Was stąd piszę ;)

Jeśli chodzi o walory użytkowe to projekt bardzo się sprawdził. Słońce już w ogóle nam nie dokucza, kiedy mocno świeci, w altanie jest przyjemny cień i chłodek. Kiedy wieje wiatr, w środku jest dość ciepło a kiedy pada deszcz, w altanie prawie wszystko jest suche, więc poduchy z wypoczynku rattanowego, których na noc nie zdejmuję nie mokną od deszczu tak jak kiedyś. Musiałam wtedy zsuwać meble na środek i czymś przykrywać a teraz na poduchy "mobilne" mam wielką drewnianą skrzynię a te od kompletu wilgną tylko troszkę w nocy ale rankiem szybko wysychają więc altana praktycznie jest "bezobsługowa" ;)

Na koniec dla tych osób, które nie widziały jej w środku jeszcze kilka ujęć poniżej.

altana ogrodowa

ogród

ogród

ogród

Jest jedna rzecz, której nie zrobiliśmy, bo w zasadzie to brakowało nam na to pomysłu a i wielkiej potrzeby też nie było, więc się z tym nie śpieszyliśmy. Pomysł już jest. Ciekawa jestem czy zgadniecie o co chodzi?

Dla tych, którzy wcześniej nie widzieli jak altana wyglądała przed tegorocznym malowaniem, podaję link do posta tutaj.

Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania to piszcie śmiało ;)
Pozdrawiam
Iza K.

Domek drewniany dla dzieci #2

Monday, July 27, 2015

W poprzednim poście pokazywałam wnętrze domku, który został urządzony dla dziewczynek, ale z zewnątrz wygląda już uniwersalnie, więc druga część z pewnością zainteresuje również rodziców chłopców ;)

Dzisiejszy post jest bardziej techniczny, będzie dużo zdjęć, mało gadania, bo właściwie opis to głównie wymiary i rodzaje materiałów jakich użyliśmy do budowy i renowacji.

Jak już wspominałam wcześniej plac zabaw był budowany ok. 7-8 lat temu, a większość elementów wykorzystanych do jego konstrukcji to pozostałości po budowie domu. W tym roku plac zabaw, a w tym również domek zostały odnowione (wymiana podłogi w domku, malowanie całej konstrukcji, nowe okiennice i drzwi).


Lista materiałów użytych do budowy placu zabaw:
- filary domku + belka huśtawki - belki 14x14
- piaskownica - belki 17x5
- podpory belki huśtawek - belki 14x7
- ściany - podbitka drewniana
- podłoga - deska podłogowa 25mm
- konstrukcja dachu - belki drewniane, płyta OSB
- pokrycie dachu - gont bitumiczny
- okno dachowe - plexi
- okno i drzwi - drzwiczki ażurowe drewniane
- farba - emalia ftalowa Dekoral (Emakol Strong) biała, kolor szary i grafit przy użyciu barwnika czarnego Śnieżka

 



 

Na poniższym zdjęciu podaję najważniejsze wymiary placu zabaw:


Mam nadzieję, że post okaże się dla Was przydatny. W razie pytań piszcie, postaram się odpowiadać na bieżąco choć może z lekkim opóźnieniem, bo przebywamy obecnie na urlopie ;)

Na koniec jeszcze ogromnie chciałabym Wam podziękować za tak wspaniałe przyjęcie wnętrza naszego domku, jest nam ogromnie miło! A ja muszę Wam się przyznać, że sama nie spodziewałam się, że domek wzbudzi tak wielkie zainteresowanie i tyle pozytywnych opinii!

DZIĘKUJĘ OGROMNIE!
Pozdrawiam ciepło
Iza


Galeria na ścianie w salonie

Tuesday, June 23, 2015


Kilka tygodni temu pytałam Was tutaj o zdanie w tym temacie. Pusta ściana w salonie jakoś do mnie nie przemawiała i choć było jaśniej dzięki bieli to nadal byłam przekonana, że to właśnie galeria, którą sobie w głowie uradziłam, powinna się tu pojawić. 

Zainspirowałam się pewnym zdjęciem, chciałam, żeby było biało-czarno-szaro z dodatkiem drewna. Elementy tej galerii zbierałam miesiącami i powoli przygotowywałam się do tego projektu ale w głowie był tylko zarys, coś widziałam, ale nie miałam konkretnego pomysłu jak to rozwiesić. W ubiegłą sobotę przyszedł ten dzień, kiedy poczułam, że powinno sie udać, rozłożyłam wszystko na podłodze, przymierzałam, kombinowałam biegając od prania do gotowania, mieszając w międzyczasie pyrkający dżem truskawkowy, wskakując co chwilę do pokoju, żeby coś zmienić i przestawić, a potem wracałam do kolejnych domowych obowiązków. Było intensywnie, pracowicie, na szczęście mąż po całym dniu malowania domku dziewczynek powiesił wszystko ... skończyliśmy grubo po północy. Czy się udało? Efekty przedstawiam poniżej.

 
Galeria łączy wszystko co kocham najbardziej czyli ulubione kolory, czarno-białe fotografie, metalowy szyld, typografie, drewno. Kolorystycznie zgrywa się z pozostałymi elementami wystroju w salonie i mimo, że na ścianie jest też cegła i otwór, moim zdaniem bardzo ładnie się tutaj wpasowała. Nadała pazura, charakteru i klimatu. 


Nierównomierność, brak symetrii, nieregularny zarys, ramki w różnych kształtach i kolorach, różne tła dla zdjęć i typografii to efekt zamierzony. Niby wszystko z innej parafii a jednak zgrywa się ze sobą za pomocą kolorów. Taka galeria to projekt otwarty, pozwala dodawać, odejmować i zamieniać elementy w razie potrzeby, dla mnie dodatkowo jest właśnie taka, jaką sobie ją wymarzyłam.


Skąd wzięły się te wszystkie elementy? Zacznijmy od ramek, część z nich kupiłam jako nowe, zbierałam, gromadziłam, leżały i czekały cierpliwie na ten czas. Sporo z nich jeszcze leży, bo jest kilka ścian, na których co nieco chciałabym jeszcze powiesić. O dziwo trudno jest kupić szare ramki, jakoś nie spotkałam fajnych i ładnych, więc sama sobie takie zrobiłam. Zmieszałam białą i czarną farbę, żeby uzyskać pożądany odcień szarości i pomalowałam białe ramki, w których kiedyś wisiały tutaj nasze zdjęcia. 

Ciężko również o ramki drewniane, są albo drogie czy grube, albo ich odcień jest niezbyt ładny, tutaj miałam spory problem, bo w sobotę kiedy zabrałam się za ten temat, miałam tylko jedną, małą, kwadratową ramkę. Był w niej obrazek z Ikea, kupiliśmy go na etapie budowy, bo tak już chciało nam się wykańczać nasze kąty i zamieszkać, a wtedy do tego była jeszcze długa droga. Na szczęście obrazek dało się wykorzystać i całe szczęście, bo bez tej ramki nie byłoby tego efektu. 

Jedna drewniana ramka to wciąż dla mnie za ma mało, żeby osiągnąć to co chciałam, więc wpadłam na pomysł, aby jeden plakat zawiesić na wieszaku do ubrań. Znane i lubiane rozwiązanie, które chciałam wykorzystać od dawna tylko nie wiedziałam jak i gdzie. Z pomocą przyszedł mi również piękny, drewniany wieszak w kształcie dużej kropki (można używać jako uchwyt do mebli), który kupiłam kiedyś na wyprzedaży. A na koniec pobiegłam do łazienki i drapnęłam literkę A (jak Ala i Asia ;)). Chciałabym tutaj jednak coś jeszcze może zmodyfikować z tymi literkami, ale to nie teraz.


Najdłużej wyczekały się chyba czarno-białe fotografie, które przyjechały do nas od wspaniałej i niezwykle uzdolnionej artystycznie Agnieszki z bloga Agnetha.home (tej Pani nie trzeba Wam już chyba przedstawiać). Szkoda, że Aga nie sprzedaje już swoich zdjęć, bo byłoby z czego wybierać. Ja po prostu kocham czarno-białe zdjęcia! Zresztą uwielbiam bloga Agi, Jej produkty, zdjęcia i stylizacje. Część z tych zdjęć już wisi w korytarzu na dole od dłuższego czasu, ale z uwagi na moją powolność w realizacji wszystkich pomysłów, pozostałe grzecznie sobie leżakowały aż do ubiegłej soboty. 

Szyld upatrzyłam sobie kiedyś w innym wspaniałym miejscu w sieci, Myszkowiec bo o nim mowa, cudeńka można upolować (na moje szczęście, bo sama kiedyś uwielbiałam buszować po pchlich tragach, komisach i SH, ale z braku czasu niestety od dawna już się w takich miejscach nie pojawiam). Myślałam i myślałam, zbierałam się jak przysłowiowa "sójka za morze" i w końcu szyld kupił ktoś inny (nawet wiem kto ;)).  Ostatnio jednak, zupełnie niespodziewanie ustrzeliłam go na Westwing! Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, oczom nie wierzyłam szczególnie, że weszłam tam naprawdę przypadkowo!

Typografie z kolei zakupiłam kilka tygodni temu w TK Maxx, pisało o tym kilka koleżanek blogowych. W sumie to nie planowałam tego zakupu, myślałam, że kupię jakieś inne plakaty, może część wydrukuję lub zrobię po prostu sama. Kiedy byłyśmy w galerii na zakupach, wstąpiłam przy okazji do sklepu i oczy mi zabłysnęły kiedy zobaczyłam, że te zestawy tam są! To takie zestawy do tworzenia własnych galerii, zawierające różne typografie i obrazki w różnych kolorach, rozmiarach i układach.



Czasami moje aranżacje są dziełem przypadku i to wcale nie tylko ja mam najlepsze pomysły. Wyobraźcie sobie, że bardzo często nasza mała rusałka Asia przestawia mi coś podczas swoich zabaw i udaje Jej się nieraz strzelić w 10tkę. Tak było np. z tymi drewnianymi domkami, ja postawiłam je na parapecie w wykuszu, a Ona przestawiła je do tego okienka. To już był pierwszy krok, który mi się spodobał, a innym razem złączyła je ze sobą i uznałam, że naprawdę fajnie to wygląda ;)

Z kolei czarny stołek-drabinka został sobie tutaj, bo po prostu używaliśmy go podczas wieszania i tak mi spasował, że postanowiłam go na razie zostawić w tym miejscu ... więc jakby ktoś pytał to odpowiadam, że wszyscy domownicy tutaj mają coś do powiedzenia ;)



Dla przypomnienia poniżej zdjęcie całkowicie pustej ściany oraz zdjęcie, które mnie zainspirowało dawno temu i zawsze przeglądając inspiracje w sieci, po prostu zatrzymywałam na nim swój wzrok :)


źródło: Pinterest, Bloomingville AW 2013
 
Na koniec jeszcze chciałabym napisać o jednej istotnej sprawie, bo zakładam, że znajdzie się grupa osób, które będą pisać znowu negatywne komentarze odnośnie "angielskich napisów". Otóż Kochani nie widzę w tym nic złego, wręcz uważam, że posiadanie w domu dekoracji, które zawierają napisy w j.angielskim w żadnym stopniu nie ma nic wspólnego z kulturą narodową, zaśmiecaniem naszego języka czy brakiem szacunku dla kraju, w którym żyjemy. To tylko element dekoracji wnętrza i nie rozumiem dlaczego niektóre osoby chcą robić wokół tego taki szum? Poza tym żyjemy w czasach kiedy znajomość j.angielskiego jest powszechna, podróżujemy dużo, zwiedzamy inne kraje, używamy tego języka na co dzień w pracy. Ja sama posługuję się angielskim codziennie, moje obie córki uczą się w szkole prywatnej, więc ten język jest nam również bliski. 
 
Muszę przyznać, że dzisiaj to Was chyba zanudziłam, nie dość, że zdjęć dużo to jeszcze tekst taki długi. Jeśli dotrwaliście do końca to chciałabym Wam jeszcze gorąco podziękować za to, że jesteście, zaglądacie, piszecie do mnie wspaniałe maile i wiadomości na czatach, komentujecie i tutaj i na FB czy IG. Naprawdę utzymujecie ten blog przy życiu, bo chwile zwątpienia odnośnie jego prowadzenia pojawiają się bardzo często, a to właśnie dzięki moim Czytelnikom wciąż dostaję kopa do tego, żeby nadal dla Was pisać o tym co mi w duszy gra ;)
 
Ściskam
Iza
 
 
Typografie - TK Maxx
Metalowy szyld, drewniana litera - Westwing.pl
Czarno-białe fotografie - Agnethahome.pl 
Kapelusz, drabinka - Ikea
 
  

Oversized clock & wooden houses

Thursday, January 29, 2015


Dwa różne elementy, ale pojawiły się w tym samym czasie, więc napiszę o nich razem. Zegar wielkich rozmiarów i to właśnie ten konkretny był w mojej głowie od co najmniej roku, ale wolałam poszukać, zastanowić się i upewnić czy na pewno ten, bo jednak jest to dość znany model.

Patrzyłam, szukałam, zastanawiałam się, ale niestety nic innego mnie nie urzekło, a właśnie na tą ścianę tak mi tutaj pasował. Wcześniej ta ściana była pusta, ale był mały zegar montowany bokiem do ściany tzw. dworcowy, model też zresztą bardzo popularny (dla przypomnienia jak wygladał tutaj). Miałam już nawet pomysł jak go przerobić, ale okazało się, że rozmontowanie go nie jest wcale takie łatwe i biorąc pod uwagę jego cenę, postanowiłam jednak kupić ten.




Trzeba przyznać, że jest wielki, ale właśnie w tym tkwi jego siła (to oczywiście moje zdanie). Zwraca uwagę, jest świetnym kontrastem i dopełnieniem. Co by jednak nie było tak zbyt pospolicie i sztampowo, dla równowagi jest i coś własnoręcznie wykonanego. Domki drewniane absolutnie nie są moim pomysłem, można je spotkać w wielu skandynawskich wnętrzach i kupić u kilku blogowych koleżanek już od dawna (np. u Ani a Anything). Ja się skusiłam na takie domowe hendmejdy, bo kiedy mąż wystrugał boje do naszej altanki wiedziałam, że z domkami nie będzie żadnego problemu, chociaż dopiero teraz nabrały mocy urzędowej.

Powiem nawet więcej, teraz modne są betonowe i takie też mi się podobają, ale jakoś ostatnio padło na drewno ;)

Surowe drewno, z odpadków, które po prostu były w domu, niektóre nawet popękały, ale mi to nie przeszkadza o ile ktoś sobie krzywdy tym nie zrobi. Na razie takie mi się podobają, ale być może za jakiś czas je pomaluję kto wie ;)





Gdyby ktoś z Was się zastanawiał dlaczego ten otwór w ścianie nie jest na środku ... No właśnie, teraz to widać jeszcze bardziej, ale mi aż tak bardzo to nie przeszkadza, wolę z drugiej strony czyli w salonie mieć większe pole do popisu na ścianie, gdybym np. chciała ustawić tam komodę itp. Bez tego otworu z kolei byłoby bardziej przejrzyście, przestronnie i spokojnie, ale na razie nie zamierzam go likwidować, bo lubię sobie tam coś ustawiać.





Kąty oczywiście nadal nie są wykończone, pokazuję tylko kolejne etapy zmian. Zielonych akcentów chcę więcej, ale rośliny nie są moją najsilniejszą stroną i wolę się powoli do nich przekonywać niż kupić od razu całą masę i wszystkie zmarnować. Zresztą, u mnie wszystko raczej powoli, z długim zastanawianiem, na tzw. 10tą stronę. O drzewkach oliwnych np. myślę już od około 1,5 roku, ale do tej pory zawsze coś mi przeszkadzało, a to rozmiar niewłaściwy, a to cena, w to wreszcie jednak się rozmyśliłam, że może nie teraz, a jak już chciałam to się okazało, że nie sezon i nie ma. Teraz już wiem, że będą w sklepach w marcu/kwietniu, więc być może tym razem.




W sumie to teraz sobie myślę, że czarne lampy byłyby fajne, ale bałam się, że będzie tak bardzo znać na nich kurz ;) A przemalować przecież zawsze można ;) Zastanawiam się też wciąż nad wymianą kabli na te o tzw. splocie żelazkowym. Ostatnio w Ikea wypatrzyłam gotowe zestawy, a o wymianie tych kabli myślę od samego początku kiedy zmieniałam lampy w jadalni. Takie dylematy ;)


Iza
 

Followers

Popular Posts