To już trzeci post z tego cyklu. Poprzednie cieszyły się Waszym dużym zainteresowaniem więc mam nadzieję, że i tym razem pomogę komuś w organizacji przyjęcia lub rodzinnego spotkania. Dla przypomnienia, poprzednie części tego cyklu możecie znaleźć tutaj i tutaj. Część przepisów się powtarza, bo niektóre dania są sprawdzone a u nas przyjęcia tylko dwa razy w roku więc jest to nawet dopuszczalne ;)
Kontynuując tradycję, podaję więc gotową ściągawkę co przygotować na przyjęcie, jak zaaranżować stół, w tym przypadku w odsłonie wiosenno - Wielkanocnej oraz jakie atrakcje zapewnić dzieciom, bo przyjęcie było urodzinowe.
Zacznę może od tego, że tym razem postanowiliśmy jednak zrobić małe przemeblowanie i uczynić biesiadowanie przyjemniejszym i bardziej komfortowym, przenieśliśmy więc sofy z salonu do jadalni a stół z jadalni postawiliśmy na środku salonu. Wymagało to trochę wysiłku szczególnie, że przyjęcie odbywało się podczas Świąt Wielkanocnych więc dodatkowo były jeszcze obowiązki typowo Świąteczne. Cały trud jednak się opłacił, bo w salonie jest dużo więcej miejsca, więc obok mogliśmy również postawić stół dla dzieci, jest bardziej słonecznie, przyjemnie i dostojnie.
W porównaniu do lat poprzednich zrobiłam również kolejny krok i przygotowałam bardziej śmiałą i dojrzałą aranżację stołu. Jak na Wielkanoc przystało, na stole subtelnie kicały białe porcelanowe zajączki, a pod każdy talerz włożyłam gałązkę bukszpanu. Nad stołem do lampy przymocowałam wiklinowy wianek a do niego jajka, które ozdabiałam (o ile dobrze pamiętam) dwa lata temu.
Na stole dla dorosłych znalazły się:
1. Czekoladowa muffinka z gruszką, kremem z bitej śmietany i mascarpone oraz owocami leśnymi - lekki deser na powitanie.
Muffiny piekłam w kokilkach, robiłam z mąki orkiszowej (jasna i ciemna zmieszana po połowie), do środka włożyłam spory kawałek gruszki.
Przepis na krem znalazłam w sieci, oczywiście popełniłam lekką gafę, bo kupiłam śmietanki 30% a prawie wszystkie przepisy były na 36% a sklepy były już zamknięte, jednak dokopałam się do przepisu na 30% i wyszło :) Wam jednak zdecydowanie polecam używać 36 ;)
2. Tarta ze szpinakiem, fetą i pomidorami - podawałam ją poprzednim razem (na zimno) ale robiłam z ciasta francuskiego. Od roku staram się zmieniać naszą dietę na lepszą i zdrowszą więc od jakiegoś czasu zamiast ciasta francuskiego robię po prostu kruchy spód na mące orkiszowej. Używam takiego przepisu:
250g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
100g zimnego masła
1 jajko
1/4 łyżeczki soli
3 łyżki zimnej wody
Mąkę wsypać do miski, dodać pokrojone w kostkę masło, siekać nożem, aż masło połączy się z mąką w formę grudek. Roztrzepać jajko z wodą, dodać do ciasta. Wymieszać nożem i czubkami palców zagnieść szybko ciasto, rozwałkować i wyłożyć nim formę do tarty, nakłuć widelcem i włożyć do lodówki na 30 minut. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni i podpiekamy ciasto ok 15 minut. Nakładamy nadzienie (przepis tutaj) i zapiekamy do ścięcia masy i lekkiego zrumienienia.
3. Sałatka wiosenna - również robiłam poprzednio ale wklejam przepis poniżej:
- 2 serki homo naturalne
- 3 łyżki majonezu
- sól, pieprz
- rzodkiewka (wedle uznania)
- szczypiorek (wedle uznania)
- jajka gotowane
Rzodkiewkę zetrzeć na grubej tarce i mocno odcedzić, dodać szczypiorek, wymieszać z serkami, majonezem, doprawić solą i pieprzem. Podawać do ugotowanych jajek. Jajka można ułożyć osobno obok sałatki lub ułożyć je np. na wierzchu sałatki.
4. Sałatka francuska
Nie jest łatwo znaleźć w sieci ostateczną odpowiedź na to z czego powinna składać się sałatka francuska, bo rozbieżności są bardzo duże. Pomieszałam więc kilka przepisów i drogą dedukcji doszłam do przepisu, który podaję poniżej:
- paczka rukoli
- opakowanie (ok. 125g) sera z niebieską pleśnią
- opakowanie (ok. 120g) sera typu camembert
- winogrona jasne bezpestkowe (wg uznania)
- orzechy ziemne prażone na patelni (w przepisach są włoskie ale ja nie miałam w domu)
Sos:
łyżka miodu
łyżka soku z cytryny
pieprz
4 łyżki oliwy
5. Jajka gotowane - podałam część z łososiem wędzonym na zimno, pieprzem i koperkiem, część z chrzanem zmieszanym z majonezem i posypane szczypiorkiem a resztę bez żadnych dodatków.
6. Przekąski w cieście francuskim - przy okazji robienia parówek w cieście dla dzieci, okazało się, że zostało mi jedno ciasto, pokroiłam więc na małe kwadraciki, na każdy nałożyłam troszkę serka typu Almette (ziołowy) i zawinęłam w koperty.
7. Wędliny i sery - tylko jeden półmisek, gdyż od lat obserwuję spadek zainteresowania ;)
8. Sernik na ciemnym cieście z brzoskwiniami i polewą czekoladową - piekła Mama, bo ja jeszcze do tej pory nie odważyłam się w pieczeniu pójść tak daleko ;) Gdybyście się zastanawiali dlaczego na środku stołu takie puste miejsce to czekało właśnie na sernik, a że zdjęcia robiłam wcześniej to nie udało się uwiecznić stołu w pełnej krasie.
9. Danie główne - makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem i fetą posypany parmezanem i prażonymi płatkami migdałów.
Przepis wzięłam stąd, na 12 osób wystarczyło opakowanie makaronu 400g (podawałam nieduże porcje, bardziej na smak niż "pojedzenie"), opakowanie szpinaku (używam świeżego z Lidl choć okazuje się, że jednak są zwolennicy mrożonej "sieczki", jedno opakowanie to trochę mało ale niestety przed Świętami szpinak był tak brzydki, że nie udało mi się dokupić już więcej) i 1,5 kostki fety.
10. Galaretki kolorowe z owocami (3 warstwy, w każdej inny owoc, ja dałam ciemne winogrona, jasne winogrona, mandarynkę), podałam po daniu głównym.
11. Tort - jakże mogłoby go zabraknąć, akurat w tym przypadku zawsze mamy zapewnioną i jakość, i smak, i przepiękny wygląd przez Szwagierkę, która w pieczeniu ciast jest po prostu niezastąpiona!
12. Na stole były również ugotowane jajka przepiórcze (nieobrane, nikt się nie chwycił ;)), gorzka czekolada (2 rodzaje, też nie było zainteresowania), pokrojone bagietki z ziarnami (w lnianym woreczku), winogrona ciemne.
13. Do picia w karafkach podałam sok pomarańczowy 100% i wodę, do której wrzuciłam ćwiartki limonki i pomarańczy.
Dzieci miały swój osobny stolik, na którym tradycyjnie nie mogło zabraknąć parówek w cieście francuskim (kupuję Piratki w Lidlu, jemy je już bardzo rzadko, więc od święta nie zaszkodzi) oraz galaretek w pomarańczach (po przepisy i wskazówki odsyłam tutaj).
Oprócz tego winogrona jasne bezpestkowe, obrane jajka przepiórcze.
Dzieci tak samo jak dorośli miały swój lekki deser na powitanie, ale do upieczenia muffin użyłam papierowych papilotek z Pepco i nie dodawałam gruszki, bo jednak nie wszystkie dzieci lubią. Dzieci to w ogóle dość wybredne istotki, więc trzeba uważać co się Im podaje ;)
Ja popełniłam gafę, bo w ramach "dania głównego" podałam Im minipizze z kiełbasą lisiecką i serem żółtym i wszystko byłoby super gdyby nie to, że z rozmachu upiekłam je z mąki pełnoziarnistej orkiszowej. Moje dziewczyny ją uwielbiają ale niestety zapomniałam o tym, że przecież inne dzieci niekoniecznie. Dzieci oczywiście podjadają sobie zawsze ze stołu dla dorosłych więc nie głodowały ;)
Zrobiłam dla Nich również Rafaello z kaszy jaglanej, część położyłam na stole dla dorosłych, ale nie cieszyły się zbyt dużą popularnością. Przepis wzięłam stąd.
Dekoracjami i atrakcjami dla dzieci zajęła się niezastąpiona Alicja (nasza starsza córka), która po prostu świetnie odnajduje się w tych klimatach, od lat ogląda filmiki DIY i tworzy przeróżne rzeczy, włącznie z cudnymi mini przedmiotami z modeliny, uwielbia zajmować się dziećmi i organizować dla Nich zabawy i atrakcje. W tym roku spisała się na medal. Od tygodni w wolnych chwilach wykonywała tabliczki z nazwami potraw oraz imionami dzieci, dekoracje na patyczkach do muffinek, girlandę z napisem "happy birthday" oraz cudne rekwizyty do "foto-ścianki", która okazała się naprawdę fajną atrakcją, bo oprócz zabawy dzieci mają jeszcze fajną i nietypową pamiątkę.
Oprócz tego przygotowała też szablony pisanek z kolorowych pianek, które dzieci samodzielnie ozdabiały różnymi dekoracjami. Były też tańce i zabawa w szkołę.
Na koniec dzieci dostały po jajku niespodziance zapakowanym w śliczne pudełeczka, które udało nam się już jakiś czas temu wyszperać w Empik outlet.
Muszę przyznać, że jestem ogromnie zadowolona choć tak naprawdę musiałam wziąć 2 dni urlopu i całe 4 dni przed przyjęciem to dla mnie okres wyrwany z życiorysu, ale było warto. Zadowolenie gości i dobre słowa są największą nagrodą :)